Fotografia Adama Pietrasiewicza
Adam Pietrasiewicz
Widziane z pozycji siedzącej
czyli
co mam do powiedzenia na tematy bieżące i ponadczasowe.

E-book - historical fiction

Przejście do strony na której można kupić ebook Powroty

Co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Katastrofa nas zaskoczy.

24 listopada 2013

Coraz powszechniejsza jest zgoda co do tego, że dobrze nie jest. Zmianę widać gdy czyta się na co dzień portale ekonomiczno finansowe, gdzie różni analitycy komentują to, co się dzieje. Jeszcze kilka miesięcy temu ton wypowiedzi specjalistów od rynków finansowych był jednoznacznie optymistyczny. Dziś co raz pojawiają się analizy zapowiadające możliwość nadejścia poważnych problemów.

Nie trzeba dziś być wielkim specjalistą od ekonomii by wiedzieć, co się dzieje na świecie w tej dziedzinie. Większość coś już tam słyszała, najczęściej jednak wiedza ta jest ignorowana, bo w morzu docierających do nas informacji trudno jest wybrać tę, która jest ważna i odrzucić tę, która jest bezwartościowa. Dlatego nadal ludzie w swej masie uważają, że jakoś to będzie.

Nie będzie.

Tym razem "jakoś" nie będzie bo zwyczajnie nie może być. Nie ma podstaw do tego, by "jakoś" było.

Dolar, który jest od 1944 roku faktycznie krwią systemu ekonomicznego całego świata jest niszczony przez FED, który i intensywnie rozcieńcza jego wartość. Mamy do czynienia z czymś w rodzaju białaczki światowej gospodarki, białaczki, która zapewne doprowadzi ją do śmierci.

Nadmiar dolarów w światowym systemie gospodarczym prowadzi do powstawania gigantycznych "baniek giełdowych", które w którymś momencie pękną. Sytuacja wygląda tak, że choć nie ma żadnych do tego podstaw, największe światowe giełdy kwitną, gdyż nadmiarowe pieniądze znajdują w nich swoje ujście.

Oto jak wygląda wykres wartości 500 największych przedsiębiorstw w USA w okresie ostatnich 20 lat.

Wykres wskaźnika wartości 500 największych przedsiębiorstw w USA na którym widać gwałtowny wzrost po czym spadek na początku lat 2000, gwałtowny wzrost i spadek około roku 2008 oraz gwałtowny wzrost po roku 2010

Tu nie potrzeba wielkiej wiedzy ekonomicznej. Na wykresie widać na początku lat 2000 powstającą i pękającą bańkę internetową, gdy okazało się, że nie wystarczy mieć nazwy związanej jakoś z Internetem, by być poważną firmą. Mnóstwo ludzi straciło wówczas mnóstwo pieniędzy, ale tę bańkę, przy odrobinie "dobrej woli", można jeszcze nazwać "naturalną". Ludzie bezmyślnie rzucali się na akcje firm związanych z Internetem, bo była taka moda i zapłacili za bezmyślność utratą swoich inwestycji. Oczywiście "dobra wola", o której mówię potrzebna jest tu dlatego, że ludzi do kupowania akcji naganiali maklerzy, którzy doskonale wiedzieli co robią i wiedzieli też, że sprzedają byle co. Ale można się zgodzić, że do pewnego stopnia pęknięcie "bańki internetowej" na początku lat 2000 było wynikiem naturalnej gry rynkowej.

Drugą bańkę widać na tym wykresie wyraźnie, gdy pęka w 2008 roku. To jest bańka związana z tzw "subprime" , co było już ewidentnym wynikiem zderzenia chciwości inwestorów z nieuczciwością bankierów. Tu już nie można mówić o "naturalnym" krachu giełdowym, bo jego źródłem nie były naturalne mechanizmy rynku kapitalistycznego, tylko jak najbardziej oszukańcze działania bankierów, którzy korzystali ze wsparcia polityków.

Kryzys z 2008 był przewidziany, zapowiedziany, opisany zanim jeszcze nastąpił,a jego przyczyny były znane i jednoznacznie namierzone kilka lat przed krachem (na przykład można o tym poczytać po francusku tu - www.revuedumauss.com.fr/media/JOR.pdf). Nie było to specjalnie trudne, bo oszustwa bankierów były widoczne dla każdego, kto się naprawdę tym interesował. Tyle, że mało kto tak naprawdę się interesował, gdyż chciwość i możliwość szybkiego zarobku powodowała ślepotę decydentów, a wysoko w hierarchii władzy umieszczona protekcja chroniła oszustów przed jakimikolwiek problemami. Pęknięcie drugiej bańki w 2008 roku było więc wynikiem wielkiego, światowego oszustwa.

Wykres pokazuje nam, że trzecia bańka jeszcze nie pękła. Nadyma się.

Warto omówić w prosty sposób to, co widać na tym wykresie. Gdyby pokazać go na przykład Adamowi Smith'owi bez żadnego komentarza, powiedziałby, że mamy tu naturalny obraz sytuacji zdrowej, rozwijającej się gospodarki, w której gwałtowne spadki na giełdzie są jakby "wentylem bezpieczeństwa" powodującym oczyszczenie się systemu. Ale ogólnie mógłby zauważyć w tym wykresie obraz kwitnącej ekonomii.

(Znawców myśli Adama Smitha zapewniam, że WIEM, że Adam Smith doskonale wiedział, że świat nie jest taki czarno biały i zapewne wypowiedziałby się z całą baterią zastrzeżeń dotyczących interwencji państwa czy właśnie uczciwości samych podmiotów gospodarczych.)

Mamy dziś jednak do czynienia z sytuacją niebywałą w historii. To, co dzieję się obecnie w światowej ekonomii nie miało jeszcze nigdy miejsca i ogólnie rzecz ujmując NIKT nie wie, co się stanie, bo nie ma żadnych przykładów na podobną sytuację.

Mamy dziś do czynienia z gigantycznym oszustwem ekonomicznym. Największym na skalę całej historii światowej gospodarki. Największa (w zasadzie nie wiadomo, czy faktycznie jeszcze największa, ale można tak założyć) gospodarka świata produkuje masowo fałszywe pieniądze, które są podstawą handlu międzynarodowego całego świata. Pieniądze te nie trafiają bezpośrednio na konta przeciętnych zjadaczy chleba, ale są faktycznie wstrzykiwane do krwiobiegu światowej ekonomii i odnajdują się na giełdach. Poprzez te giełdy trafiają koniec końców i do portfeli prostych ludzi, ale jak na razie odbywa się to stopniowo, bardzo powoli i nie generuje to problemów.

Oczywiście nie można mieć żadnych wątpliwości, że problemy się pojawią i wiadomo dokładnie co to będą za problemy. W sytuacji, w której na światowym rynku pojawia się coraz więcej jednostek pieniądza, realna wartość każdej jednostki musi spadać. Czyli za każdego dolaramożna coraz mniej kupić.Od czasu powstania FED w 1913 r dolar stracił 97% swojej wartości, a dziś nastąpiło gigantyczne przyspieszenie tej utraty wartości.

FED produkuje co miesiąc ponad 12 dolarów na głowę każdego Ziemianina. Jednak w tym samym czasie bogactwo na Ziemi nie wzrasta w tempie 12 dolarów na każdego Ziemianina. A gdy pieniędzy jest więcej niż bogactw, to cena za każdą jednostkę bogactwa, jakiekolwiek by ono było, wzrasta tak, aby ilość bogactw odpowiadała ilości pieniędzy, za które można je wymienić.

Jak już zaznaczyłem pieniądze, które FED produkuje nie trafiają w tej chwili od razu do konsumentów. Wstrzykiwane są do równoległego obiegu finansowego i odnajdują się między innymi na giełdzie, co powoduje, że giełdy światowe kwitną. Banki mają pieniądze, za które kupują akcje, co powoduje wzrost ich ceny. Ceny, a nie wartości, bo faktycznie firmy, o których akcje chodzi nie stają się wcale bardziej nowoczesne, wydajne i nie generują większych zysków. Wzrost cen pompuje bańkę, która kiedyś pęknie. Gdy pęknie, to pieniądze, z których powstała wypłyną, a ponieważ nikt ich nie będzie chciał, to wrócą gigantyczną falą tsunami do USA i spowodują wielką inflację. Hiperinflację.

Kiedy bańka pęknie?

Tego nie wie prawdopodobnie nikt. Doświadczenie jednak uczy nas, że najczęściej katastrofy następują z zupełnie niespodziewanych przyczyn. Zapewne i tym razem tak będzie i stanie się to pewnie w najmniej spodziewanym momencie i miejscu. Bo warto pamiętać o tym, że w dzisiejszych czasach gospodarka działa na zasadzie naczyń połączonych i kryzys na giełdzie w Bangkoku może mieć natychmiastowe skutki na Wall Street.

Co się wówczas stanie?

Gdy bańka pęknie zacznie się chaos na rynkach finansowych. Zapewne pierwszym objawem będzie paniczne, masowe pozbywanie się dolarów i wszystkich papierów wartościowych denominowanych w dolarach, przez wszystkich, którzy je posiadają. Spowoduje to gwałtowny wzrostceny w dolarach surowców (ropy naftowej, złota, srebra, miedzi i innych) jak i innych walut, takich jak euro, frank szwajcarski czy nawet nasz złoty. Jednak gwałtowny wzrost kursów spowoduje tak wielki chaos na rynkach finansowych, że w zasadzie nie da się przewidzieć tego, co będzie dalej. Trzeba pamiętać, że to wciąż w dolarach liczone są podstawowe ceny surowców, że to w dolarach odbywa się gros światowej wymiany gospodarczej. Dolar jest krwią systemu gospodarki światowej i gdy tak krew okaże się zatruta, to może się okazać, że po prostu światowa ekonomie zacznie zamierać. A to będzie miało zupełnie nieobliczalne skutki.

Niektórzy twierdzą, że Chiny przejmą stery, i że to chińskie pieniądze, renminbi, zastąpią dolara. Być może tak będzie, szczególnie że Chiny być może mogłyby wprowadzić dla swojego pieniądza parytet złota - a pieniądz oparty na złocie szybko stałby się czymś bardzo pożądanym przez wszystkich. Jednak zastąpienie dolara, do którego obecności w światowym handlu wszyscy przyzwyczaili się przez ostatnie 70 lat pieniądzem, którego nikt nie zna, do którego nikt nie jest przyzwyczajony, na którym nawet nie da się przeczytać napisów, nie jest działaniem, które da się przeprowadzić z dnia na dzień. A w sytuacji gwałtownego kryzysu czasami to nie dni, ale godziny decydują o losach wszystkiego. Warto pamiętać o tym, że USA mogłyby w takim przypadku uznać chińskie działania za casus belli...

Czy bańka może nie pęknąć?

Nie może. Bańka musi pęknąć, bo jest napompowana NICZYM, nie ma żadnych realnych fundamentów, nie opiera się na żadnych realnych bogactwach. Tak jak bańka internetowa pękła, bo okazało się, że firmy internetowe to był pic na wodę, tak jak pękła bańka z kredytami hipotecznymi, gdy okazało się, że nikt ich nigdy nie spłaci. Nigdy jeszcze w historii świata nie było sytuacji takiej jaką mamy obecnie, więc nikt również nie ma pomysłu na to, co można by zrobić, by spuścić powietrze z tych baniek w sposób spokojny, bez powodowania katastrofy. Tak naprawdę nikt nawet nie próbuje zastanawiać się nad tym co z tym wszystkim zrobić i jak nie dopuścić do tsunami, którezniszczy cały światowy system finansowy.

<mode "teoria spiskowa" ON>

Tak! Uważam, że to, co się obecnie dzieje było przygotowywane przez ostatnie lata w sposób świadomy i jest realizacją konkretnego planu. Ocenia się, że 100 ludzi kontroluje dziś 40% światowego bogactwa. Uważam, że przygotowują się oni do przejęcia kontroli nad kolejnymi 40% ito wszystko, co się obecnie dzieje jest elementem tego planu.

Uważam również, że nie da się nic zrobić by ich powstrzymać, bo jest za późno. Brak jakichkolwiek realnych działań naprawczych po kryzysie w 2008 roku świadczy o tym, że ludzie, którzy byli odpowiedzialni za tamten kryzys są właśnie tymi, którzy realnie rządzą światem i wszystko, co się będzie teraz działo będzie częścią ich planu.

Nie widać ŻADNYCH działań, nawet żadnych PRÓB działań, które mogłyby naprawić obecną sytuację na świecie.

Jedyną niewiadomą dla mnie pozostają Chiny. Ale to wcale nie jest pocieszające, bo to właśnie one mogą być przyczyną ostatecznej katastrofy. Być może dlatego tsunami jeszcze nie ruszyło.

<mode "teoria spiskowa" OFF>

Jedno jest pewne - katastrofa nas zaskoczy. Bo katastrofy najczęściej zaskakują.

Co robić?

Każdy robi to, co uznaje za stosowne. Wszystko zależy od tego, czego się spodziewamy, czyli faktycznie w jakimś wymiarze od tego, w co wierzymy, że nastąpi.

  1. Można wierzyć w to, że nie będzie żadnego kryzysu, że wszystko to pic na wodę, wielkie oszustwo. Straszy się nas kryzysem, a tak naprawdę nie dzieje się nic specjalnego i dziać się nie będzie. Będzie dobrze.
  2. Jeśli ktoś uważa, że ta opcja poprawnie opisuje świat, nie robi nic specjalnego. Spokojnie lokuje pieniądze na lokatach długoterminowych, spokojnie planuje wyjazdy wakacyjne, zaciąga kredyty we frankach szwajcarskich na zakup mieszkania i żyje tak, jak dotychczas.

  3. Można spodziewać się zawirowań na rynkach finansowych, które będą miały ograniczony zasięg, tak jak na przykład w 2008 roku
  4. Jeśli ktoś uważa, że nastąpi kryzys o zasięgu podobnym do tego sprzed 5 lat, zabezpiecza swoje lokaty umieszczając je na przykład w kilku bankach w Polsce i za granicą, w różnych walutach. Wówczas można się spodziewać, że nawet jeśli zawirowania będą bardzo duże, część zasobów da się uratować.

  5. Można się spodziewać załamania gospodarki światowej którego efektem będzie sytuacja w dużym stopniu nieprzewidywalna, ale porównywalna na przykład do okresu stanu wojennego w Polsce.
  6. Na taką sytuację można się przygotować robiąc zapasy, zamieniając pieniądze na kruszce i różne cenne towary, zabezpieczając wszystko, przygotowując się do trudnych chwil. Nawet w najtrudniejszych dniach schyłku PRL dawało się jakoś żyć, a ludzie, którzy przygotują się na nadejście takich czasów mają szansę poradzić sobie lepiej od innych.

  7. Można wyobrazić sobie, że spełnią się najgorsze scenariusze, że wybuchnie wojna między USA i Chinami, jednym słowem nastąpi kompletny chaos i sytuacja porównywalna do tego, co się dzieje dziś w Somalii.
  8. Nie ma dobrej rady jak się na coś takiego przygotować. Zapasy można zrobić oczywiście, ale wojna może je zmieść w jedną sekundę i całkiem niewykluczone, że o wiele mądrzej jest w takim razie zakupić broń i nauczyć się nią posługiwać. Albo już dziś zdecydować się na emigrację gdzieś, gdzie naszym zdaniem będzie bezpiecznie – na przykład do Szwajcarii.


Komentarz po 4 latach od powstania tego tekstu

Niezwykłe, jak ten tekst jest wciąż aktualny, choć czarny scenariusz, który przedstawia w ogóle się jeszcze nie spełnił. Bańka giełdowa rośnie jak rosła, FED wciąż drukuje fałszywe dolary, tyle, że nieco mniej, za to te "brakujące" dewizy dostarcza teraz Europejski Bank Centralny, i wszystko wciąż się kręci. W niczyim interesie nie jest, by system się załamał, więc pewnie pompowanie pieniędzy będzie trwało, tak długo aż nie stanie się COŚ.

To, że stanie się COŚ jest pewne i oczywiste. Zawsze staje się COŚ, czego nikt się nie spodziewał - to jest podstawowe prawo świata! Powyższy wykres pokazuje nam z jakiego wysokiego szczytu przyjdzie nam spaść, gdy to COŚ się zdarzy. Nie będę nawet próbował przewidywać czym może to COŚ być. Wiadomo jednak, że obecny system ma w sobie zaszyty mechanizm samozagłady, który kiedyś się uruchomi.

Dopóki się to jednak nie stanie będziemy obserwowali przyspieszający wciąż proces bogacenia się najbogatszych i biednienia biednych. System taki, jak powyżej opisałem prowadzi do likwidacj klasy średniej i powszechnej biedy. Na rzecz kilku tysięcy osób. Konkretnych, można by przy pewnym nakładzie pracy zrobić ich listę, są znani z imienia i nazwiska. Nie byłaby bardzo długa.

Następny tekst


Jeśli uważasz, że to co przeczytałeś było ciekawe albo wartościowe, kliknij na zieloną łapkę. Albo na tę drugą, jeśli nie. Takie kliknięcie zawsze jest przyjemne, bo oznacza, że to co piszę nie pozostawiło Cię obojętnym. Możesz również udostepnić ten tekst w serwisach społecznościowych, dzięki czemu inni też go zobaczą. możesz też zasubskrybować kanał RSS który będzie cię powiadamiał o nowych wpisach: uruchom subskrypcje kanału RSS

kliknij, jeśli tekst ci się spodobałkliknij, jeśli tekst ci się nie spodobał
Skomentuj

Pewne sprawy muszą być jasne - to jest MÓJ blog, więc to ja decyduję o tym, co się na tych stronach pojawi, a co nie. Tak więc gdyby ktoś chciał wypisywać tutaj rzeczy, których nie chcę tu widzieć (myślę głównie o jakichś wulgaryzmach, spamie itp), to je po prostu usunę. Takie jest moje zbójeckie prawo. (Merytorycznych, ale krytycznych wobec mojego tekstu uwag nie usuwam.)...aha, i jeszcze jedno - w komentarzach nie wolno umieszczać linków.